środa, 21 grudnia 2016

Lęki i fobie

Siedziałam sama w domu, oglądałam jakąś komedię, rodzice wyszli na jakiś bankiet, mieli wrócić koło drugiej w nocy a ja musiałam na nich poczekać ponieważ jak zauważyłam zostawili swoje klucze. Była dwudziesta druga, przede mną jeszcze cztery godziny zabawy - czekania aż wrócą. Postanowiłam przygotować sobie popcorn. Szłam korytarzem mijając ściany z luster - zamysł rodziców dzięki któremu przedpokój wydaje się optycznie większy, przyznam, że czasem w nocy trochę mnie to przeraża i wolę w nie nie patrzeć. Ze wzrokiem skierowanym przed siebie dotarłam do kuchni. Odnalazłam kukurydzę i umieściłam ją w mikrofali. Odczekałam chwilę i udałam się wraz z miską pełną słonej przekąski z powrotem do salonu. Przechodząc przez ten cholerny korytarz dostrzegłam jakiś ruch w lustrze po lewej stronie ale zignorowałam to tłumacząc sobie to późną godziną i moją wybujałą wyobraźnią. Zapaliłam jednak światło w salonie. Na ekranie telewizora były już napisy końcowe. Zaczęłam więc szukać kolejnego filmu, niestety nie było już żadnej ciekawej komedii, na prawie każdej stacji poza serwisami informacyjnymi leciały horrory. Zatrzymałam się na pierwszym lepszym, choć wiedziałam, że to nie najlepszy gatunek dla mnie bo jestem dość strachliwa. Główna bohaterka po kilkunastu minutach siedzenia samej w domu zaczęła słyszeć głosy i widzieć różne dziwne rzeczy, jak dowiedziałam się wcześniej miała schizofrenię a jej rodzice zmęczeni ciągłą opieką nad nią wyszli i zostawili ją samą. Po chwili ciemną postać z rogu pokoju podeszła do niej i dotknęła jej czoła. Dziewczyna była sparaliżowana ze strachu, nie mogła się ruszyć, błagała tylko, żeby to coś odeszło, zaczęła cicho szlochać. Nagle zjawa wyszczerzyła śnieżnobiałe zęby i bohaterka stanęła w płomieniach. Teraz pokazane było, że nic tak naprawdę nie było, a ona się nie paliła, jednak przez chorobę widziała i czuła co innego. Zaczęła się wić po podłodze, zrywać i zdrapywać z siebie skórę a w ostatniej chwili filmu wyskoczyła przez okno i umarła. Coś okropnego. Nigdy nie chciałabym chorować na coś tak makabrycznego, nie móc ufać swoim zmysłom, samej sobie... Wyłączyłam telewizor i włożyłam do magnetofonu swoją ulubioną płytę żeby trochę się rozluźnić. Rozległo się pukanie do drzwi, pomyślałam że to rodzice ale było dopiero trzydzieści minut po północy, nie wracają nigdy tak wcześnie. Poszłam niepewnie do drzwi i zajrzałam przez wizjer, nikogo tam nie było więc nie otwierałam. Nagle najprawdopodobniej wywaliło korki bo muzyka ucichła a światła zgasły, wyjrzałam przez okno. Na ulicy nie paliły się lampy, tak samo oświetlenie zewnętrzne domu. Pomyślałam, że to przerwa w dostawie prądu. Coś w głowie jednak kazało sprawdzić mi korki na nieszczęście skrzynka znajdowała się w piwnicy. Nienawidziłam ciemności tak bardzo, że znalazłam świecę i udałam się po schodach w dół. Otworzyłam drzwi a potem udałam się w głąb pomieszczenia. Spróbowałam naprawić to co się stało stojąc na starym krześle ze świecą w ręku. Poczułam przeraźliwy chłód przy kostkach a następnie drzwi od pomieszczenia zatrzasnęły się. Moje serce zaczęło nienaturalnie szybko bić, w głuchej ciszy słychać było tylko jego dudnienie. Starałam się tłumaczyć to przeciągiem ale jak już wspomniałam należę do tych strachliwych osób, łzy mimowolnie napłynęły mi do oczu. Znów ten chłód. Świeczka w mojej dłoni zgasła. Chciałam krzyczeć ale tak bardzo się bałam, cały czas stałam nieruchoma na krześle w kompletnej ciszy. Usłyszałam z góry otwieranie się drzwi frontowych i trzaśnięcie. Niemożliwe żeby byli to rodzice, przecież nie mają kluczy a dom na pewno był zamknięty. Panika przejęła nade mną kontrole, wpadłam w histerię. Nie umiałam już racjonalnie myśleć. Moje oczy powoli przyzwyczaiły się do otaczającego mnie mroku i w tym momencie usłyszałam na schodach do drzwi piwnicy. Po chwil szczęk zamka i naciskana klamka. Jakaś wysoka, chuda, przygarbiona sylwetka weszła do środka. Chciałam się ruszyć, uciekać, krzyczeć - nic. Moje oczy wypełniły się łzami, straciłam widoczność. Poczułam jak tracę grunt pod nogami. Runęłam na ziemię razem z krzesłem. Upadłam obok skrzynki z narzędziami, chwyciłam młotek i zaczęłam na ślepo nim wymachiwać. Po chwili znów opadłam na podłogę bez sił. Nie widziałam tej postaci. Poczułam lodowaty uścisk na swojej kostce więc bez namysłu zamachnęłam się narzędziem i uderzyłam z całej siły. Usłyszałam trzask łamanej kości. Zemdlałam z bólu. Kiedy się obudziłam, leżałam w swoim pokoju, coś jednak było nie tak, nie mogłam się ruszyć, moje kończyny przywiązane były do łóżka skórzanymi pasami. Nade mną stali rodzice i jakiś mężczyzna w białym fartuchu.
- Ann, skarbie, tak nam przykro, że opiekunka zostawiła cię samą, wyszła na pół godziny ale w twoim stanie jest to skrajnie nieodpowiedzialne... - powiedziała mama. Co? W jakim "moim" stanie, o czym ona do cholery mówi?!
- Proszę zwracać uwagę komu powierza pani opiekę nad córką z jej chorobą mogło się to skończyć dużo gorzej, tak jak ostatnio... - stwierdził mężczyzna w białym fartuchu.
- Jasne doktorze, przynajmniej kraty w oknach zapewnią nam tyle, że nie powtórzy się sytuacja z przed miesiąca...
- Właśnie miałem sprawdzić czy rany się już goją, nigdy nie widziałem ataku do tego stopnia żeby pacjent zrywał z siebie skórę, o tym tylko się czyta...
- Tak doktorze i te jej okropne wrzaski, że się pali...
- Naprawdę szkoda dziewczyny i jeszcze jej umysł nie zachowuje większości wspomnień. No nic poproszę państwa o wyjście, muszę ją zbadać. - moi rodzice posłusznie wyszli a ja zastanawiałam się co się tu dzieje, co to za popieprzony sen. Nagle obraz zaszedł mi mgłą, nic nie potrafiłam zrozumieć.
- Widzisz kochanie, jesteś zdrowa, jednak twoi rodzice są bogaci a ja potrzebuję pieniędzy, ten zastrzyk spowoduje, że znów wrócisz do poprzedniego stanu... Ahh... Jeszcze wypiszę nową receptę, dostaniesz silniejsze leki, powiedziałbym, że mi przykro ale musiałbym skłamać... - stwierdził szyderczym głosem. Zaczęłam się szarpać, skórzane pasy przecinały moją skórę do krwi.
- Znowu ma atak! Proszę pomóc mi ją przytrzymać! - ojciec wbiegł do pomieszczenia, złapał mnie mocno a ja poczułam ukłucie w brzuch i dostanie się substancji do krwiobiegu. Pustka.

Byłam sama w domu oglądałam jakiś film...