Anthony
był trzydziestoletnim, kochającym samotność mężczyzną. Wiele lat temu stracił
kontakt ze swoją rodziną, poza tym nigdy nie posiadał przyjaciół czy znajomych,
nie lubił ludzi, rozmowy z nimi, jakichkolwiek relacji. Utrzymywał się z pieniędzy pochodzących
z dawno otrzymanego spadku. Na co dzień zajmował się pisaniem opowiadań, często
krótkich, tematycznych, najczęściej strasznych historii. Niestety tworzenie nie
sprawiało mu już takiej przyjemności jak dawniej, tematy stały się oklepane i
dość przewidywalne, potrzebował natchnienia ale gdzie zwykły, szary człowiek
XXI wieku może znaleźć wenę do pisania mrożących krew w żyłach opowieści? Na to
pytanie od dawna Anthony starał się znaleźć odpowiedź. Przez kilka ostatnich
dni towarzyszyło mu nieodparte uczucie, że musi wziąć sprawy w swoje ręce,
inaczej natchnienie może nigdy nie nadejść. Musiał odczuć emocje do tej pory
zupełnie mu obce, musiało zdarzyć się coś przełomowego, coś co zmieni wszystko.
Mężczyzna w tej najmroczniejszej części swojej podświadomości był coraz bliżej
odnalezienia tego „czegoś”.
Jakiś
czas później Anthony wracając z wieczornego spaceru spostrzegł bezpańskiego psa
skomlącego w zaułku, podszedł bliżej i przyjrzał się dokładnie zwierzęciu –
leżało ubrudzone krwią i ciężko poranione, wyobraźnia
twórcy na chwilę oderwała go od rzeczywistości, tyle możliwych scenariuszy
wydarzeń kłębiło się jego głowie, tak wiele pomysłów, teorii. Wrócił do
rzeczywistości kiedy przestał słyszeć regularne piski stworzenia przed nim.
Pies wydał z siebie dzikie, agonalne wycie i zdechł. Pisarz wpatrywał się jeszcze
przez moment w martwe, bezwładne zwierzę. Przepełniony entuzjazmem i
podnieceniem z rodzącego się w jego głowie świetnego pomysłu udał się
przyśpieszonym krokiem w kierunku zacisza swojego domu na przedmieściu. Kiedy
wrócił do mieszkania od razu złapał za pióro i natychmiast wziął się za
pisanie. Skończył swoje dzieło nad ranem, zmęczony ale niebywale z siebie dumny,
ostatni raz je przeczytał i zasnął przy biurku z uśmiechem na ustach. Wieczorem
z objęć Morfeusza wyrwał go dźwięk policyjnych syren. Zastanowiło go co musiało
się wydarzyć, że służby porządkowe znalazły się na takim odludziu. Udał się do lodówki, niestety prawie jak zwykle okazała się pusta,
nienawidził robić zakupów, patrzeć na sztuczne, fałszywe uśmiechy sprzedawców, ludzi
w sklepach, wysłuchiwać nieszczerego „Dzień dobry”, napawało go to odrazą.
Społeczeństwo było dla niego takie schematyczne, obłudne, płytkie, nieoryginalne,
nie uważał, że bardzo wyróżnia się z tłumu ale czuł, że dostrzega więcej w
otaczającym go świecie, przywiązuje uwagę do szczegółów, nie pociągają go
materialne dobra, wiedział jedno, że jest inny. Postanowił zapomnieć o jedzeniu
i udać się dalej spać, tym razem w wygodniejszej pozycji.
Wstał
bardzo wczesnym rankiem i szybko podjął decyzję by zmyć z siebie brud
poprzedniego dnia. Po krótkim prysznicu, chciał znów usiąść i spróbować napisać
kolejną opowieść. Niestety nie miał żadnego pomysłu. Natchnienie
przedwczorajszego wieczora odeszło w zapomnienie. Ubrał się ciepło w zimowe
ubrania, ponieważ za oknem sypał śnieg i wyszedł na zewnątrz. Nie korzystał z
żadnych środków komunikacji więc droga do centrum miasta zajmowała mu około
godziny. Miał wiele czasu dla siebie, swojej wyobraźni i na szukanie kolejnych
pomysłów w zakamarkach swojego umysłu. Nie mógł odnaleźć w rzeczywistości niczego
na tyle ciekawego i dostarczającego tylu emocji co jego fikcja, niczego co
stałoby się przełomowym tematem. Dotarło do niego, że znów skupił się na swoich
myślach i nie zauważył, że znajduje się na alejce pełnej sklepów. Wstąpił do
najbliższej piekarni. Pierwsze co przykuło jego uwagę to zasmucona twarz starszej, pracującej w tym miejscu kobiety, lekko opuchnięte i zaczerwienione
oczy wskazywały na niewyspanie lub wcześniejszy płacz. Kolejne scenariusze
wydarzeń wypełniły jego twórczy umysł. Z zamyślenia wyrwał go przygnębiony,
zachrypnięty głos sprzedawczyni:
-
W czym mogę pomóc? – Anthony nic nie odpowiedział, tylko wskazał ręką bochenek
chleba. Kobieta podała mu cenę i wręczyła zakup, kiedy otrzymała zapłatę. Mężczyzna
wyszedł z ogrzewanego pomieszczenia na zewnątrz, śnieg ciągle sypał, termometr
przyklejony do szyby wskazywał ujemną temperaturę wyjaśniającą przeraźliwy
chłód. Niewielu ludzi znajdowało się teraz na ulicy. Większość jeśli już
musiała się gdzieś znaleźć korzystała z samochodów lub najzwyczajniej nie ruszała
się z domów. Nagle pisarz usłyszał krzyk kobiety :
-
Ratunku ! Pomocy! On chce skakać! – Anthony szybkim krokiem udał się w tamtym
kierunku. Widać było jak zbiera się tam grupka ludzi. „Oni tacy są” – pomyślał
- „Samobójca – ogromna sensacja dla tłumu, przecież nie codziennie w ich
nudnym życiu widzą takie rzeczy”. Uniósł wzrok ku górze w idealnym momencie,
ujrzał krok tego człowieka w pustą przestrzeń, szybki moment cichego spadania i
jego krwawy koniec. ”Co czuł?” – to pytanie nurtowało pisarza w takich
momentach, chciałby jakoś przelać to zdarzenie na papier, stworzyć historię, ale
jak ma oddać wszystkie emocje nie wczuwając się w pełni rolę tego człowieka, jakiegokolwiek
mordercy czy innej wykreowanej postaci. Olśniło go. Wiedział już czego mu
brakuje. Musiał poznać te wszystkie emocje jakie zdarzyło mu się opisywać.
Chciał to zrobić. Postanowił, że światło dzienne ujrzy tę jego najmroczniejszą część
osobowości. Człowiek i tak już pozbawiony empatii uwalnia swoją najgorszą
stronę, czy mogłoby być ciekawiej?
Dopiero
wieczorem znalazł się w swoim domu, całą drogę rozpamiętywał dzisiejsze zdarzenia.
Próbował odnaleźć odpowiedzi na nurtujące go pytania związane z kobietą w
piekarni oraz człowiekiem, który odebrał sobie życie, miał ciągle przed oczyma
obraz jego martwego ciała, okazało się ono takie inspirujące, piękna szkarłatna
ciecz na idealnie białym śniegu, cudowny kontrast, po prostu wspaniały widok
dla artysty. Anthony miał w głowie zarys opowieści ale wiedział, że nie będzie pełna,
że jak każdej będzie jej czegoś brakować, chciał żeby była wyjątkowa,
oryginalna, prawdziwa. Chciał się tym zająć jeszcze dziś. Zszedł do piwnicy,
sprawdził wszystko i wiedział, że jest na to gotowy, przygotowywał się do czegoś takiego od dawna. Schował do kieszeni
ściereczkę nasączoną środkiem odurzającym i wyszedł z domu, wyjątkowo postanowił
użyć samochodu od lat stojącego w garażu. Ruszył nim w stronę stacji benzynowej
na skraju lasu. Wiedział, że pewnie będzie musiał poczekać dlatego, że to
miejsce jest dość odludne. Zaparkował i cierpliwie czekał. Nie spodziewał się
jednak, że okazja przytrafi się tak szybko. Zauważył młodą dziewczynę w wieku około
dwudziestu lat, udała się do łazienki. Natychmiast wyszedł i podszedł w
kierunku jej samochodu. Na szczęście przyjechała sama. Kierował się w stronę
drzwi toalety. Kiedy zaczęły się otwierać niemal od razu przyłożył
zwilżony materiał do jej twarzy i zablokował dopływ powietrza z jej z ust ręką.
Po chwili opadła bezwładnie. Dokładnie obszukał jej kurtkę i znalazł
kluczyki. Dociągnął ciało do samochodu młodej brunetki, otworzył drzwi i ułożył
ją na tylnym siedzeniu. Ruszył z powrotem na swoją posesję. Nieprzytomną
dziewczynę ułożył i przywiązał do starego stołu po czym wrócił pieszo na stację
by zabrać swój samochód. Nie chciał zostawiać śladów. Kiedy wrócił uznał, że to
odpowiednia chwila żeby coś zjeść, ukroił sobie dwie kromki chleba i usiadł
przy stole rozmyślając nad tym co zaraz miało się zdarzyć. Po skończonym
posiłku gwałtownie wstał i udał się na dół. Dokładnie tak jak myślał, kobieta już
nie spała, krzyczała całkiem głośno, płacząc i wołając o pomoc. Przewidział to,
właśnie dlatego pomieszczenie jest dźwiękoszczelne, ktoś stojąc nawet krok od
domu, co i tak jest mało prawdopodobne, nic by nie usłyszał.
-
Kim ty jesteś ?! Jak się tu znalazłam ?! Uwolnij mnie ! – bezcelowo wykrzykiwała.
„Chyba odniosę taki sam efekt kiedy ona nie będzie miała języka, prawda..?”-
pomyślał Anthony śmiejąc się do siebie.
-
Z czego się śmiejesz?! Wypuść mnie... Błagam.. – dalej próbowała. Mężczyzna z
szerokim uśmiechem podszedł do stołu z narzędziami, wybrał ostry skalpel i zmierzał
w kierunku płaczącej dziewczyny. „Panika, przerażenie, zdezorientowanie, rozpacz,
tak łatwo czytać z niej emocje, są takie wyraziste, tak bardzo czuję jej lęk.
Podoba mi się to, jestem przepełniony emocjami, które nie do końca umiem
nazwać, są cudowne, chcę już naciąć jej nieskazitelną, bladoróżową skórę,
zobaczyć krew spływającą po jej ciele, jestem taki niecierpliwy…”. Pisarz
zbliżył się i niemal z chirurgiczną precyzją naciął prawą stronę jej twarzy,
wzdłuż policzka aż do kącika ust. Wydobył się z niej przeraźliwy wrzask, chciała
ruszyć głową, cokolwiek zrobić żeby się odsunąć, jednak nie mogła, jej ciało
okazało się być całkowicie unieruchomione. Anthony’ego wypełniała satysfakcja,
czuł taka dumę i chciał więcej, kochał to uczucie, widział malujący się na
twarzy niewinnej istoty przed nim strach, smutek i ból, wszystko tak dokładnie,
mógł ją przejrzeć jak książkę, właśnie, jak książkę. Mężczyzna palcami otworzył
jej usta i szybkim ruchem narzędzia pozbawił ją języka. Ujął w dłoń odcięty
mięsień i przez chwilę badał jego teksturę, po chwili jej jama ustna wypełniła się
szkarłatną substancją. Wiedział, że brunetka dość szybko może się wykrwawić, więc
jeśli chciał doświadczyć jej emocji musiał się pośpieszyć. Podszedł do tego
samego stolika i chwycił piłę tarczową, następnie z wyraźnym zadowoleniem odpiłował
jej rękę przy ramieniu. W jej oczach gasło życie, przestała się szarpać, instynkt
przetrwania zniknął, teraz czekała, czekała na śmierć, widać było jak bardzo
cierpi, jak bardzo chce umrzeć, już nie czuć bólu, nie czuć nic. Póki jeszcze jej
serce biło Anthony wziął tasak i jednym ruchem odciął jej stopę. Wydała z siebie
przerażający jęk i odeszła.. „To była piękna śmierć, ciałem zajmę się później,
muszę bardzo szybko to opisać, pomysł na opowieści jest cudowny, oddam każdą
pojedynczą emocję, połączę wątki, wykorzystam wydarzenia z dnia kiedy widziałem
tamtego mężczyznę, to będzie arcydzieło w końcu idealne i tak skrajnie
prawdziwe”. Pisał, wena, zapał i chęć do pracy go nie opuszczały. Tworzył swoje
opowiadanie wiele dni, praktycznie bez przerwy. W dniu w którym skończył odebrał
sobie życie. Któregoś dnia policja weszła do środka w sprawie zaginionej
kobiety, wszystkie ślady prowadziły do tego domu, to co tam zastali odcisnęło
piętno na psychice tych ludzi. Kiedy dom miał być sprzedany wiele z dzieł
Anthony’ego trafiło na aukcję, później do księgarni. Co prawda dopisek „Oparte
na faktach” nigdy nie jest brany na poważnie, może jednak kiedy następnym razem
się na niego natkniesz to zadasz sobie pytanie „Czy na pewno?”.
- Wiktoria Budzeń
Przerażające.
OdpowiedzUsuńZadziwiająco mocne #_#
OdpowiedzUsuń