środa, 15 czerwca 2016

Mroczny pisarz



Anthony był trzydziestoletnim, kochającym samotność mężczyzną. Wiele lat temu stracił kontakt ze swoją rodziną, poza tym nigdy nie posiadał przyjaciół czy znajomych, nie lubił ludzi, rozmowy z nimi, jakichkolwiek relacji. Utrzymywał się z pieniędzy pochodzących z dawno otrzymanego spadku. Na co dzień zajmował się pisaniem opowiadań, często krótkich, tematycznych, najczęściej strasznych historii. Niestety tworzenie nie sprawiało mu już takiej przyjemności jak dawniej, tematy stały się oklepane i dość przewidywalne, potrzebował natchnienia ale gdzie zwykły, szary człowiek XXI wieku może znaleźć wenę do pisania mrożących krew w żyłach opowieści? Na to pytanie od dawna Anthony starał się znaleźć odpowiedź. Przez kilka ostatnich dni towarzyszyło mu nieodparte uczucie, że musi wziąć sprawy w swoje ręce, inaczej natchnienie może nigdy nie nadejść. Musiał odczuć emocje do tej pory zupełnie mu obce, musiało zdarzyć się coś przełomowego, coś co zmieni wszystko. Mężczyzna w tej najmroczniejszej części swojej podświadomości był coraz bliżej odnalezienia tego „czegoś”.
Jakiś czas później Anthony wracając z wieczornego spaceru spostrzegł bezpańskiego psa skomlącego w zaułku, podszedł bliżej i przyjrzał się dokładnie zwierzęciu – leżało ubrudzone krwią i ciężko poranione, wyobraźnia twórcy na chwilę oderwała go od rzeczywistości, tyle możliwych scenariuszy wydarzeń kłębiło się jego głowie, tak wiele pomysłów, teorii. Wrócił do rzeczywistości kiedy przestał słyszeć regularne piski stworzenia przed nim. Pies wydał z siebie dzikie, agonalne wycie i zdechł. Pisarz wpatrywał się jeszcze przez moment w martwe, bezwładne zwierzę. Przepełniony entuzjazmem i podnieceniem z rodzącego się w jego głowie świetnego pomysłu udał się przyśpieszonym krokiem w kierunku zacisza swojego domu na przedmieściu. Kiedy wrócił do mieszkania od razu złapał za pióro i natychmiast wziął się za pisanie. Skończył swoje dzieło nad ranem, zmęczony ale niebywale z siebie dumny, ostatni raz je przeczytał i zasnął przy biurku z uśmiechem na ustach. Wieczorem z objęć Morfeusza wyrwał go dźwięk policyjnych syren. Zastanowiło go co musiało się wydarzyć, że służby porządkowe znalazły się na takim odludziu. Udał się do lodówki, niestety prawie jak zwykle okazała się pusta, nienawidził robić zakupów, patrzeć na sztuczne, fałszywe uśmiechy sprzedawców, ludzi w sklepach, wysłuchiwać nieszczerego „Dzień dobry”, napawało go to odrazą. Społeczeństwo było dla niego takie schematyczne, obłudne, płytkie, nieoryginalne, nie uważał, że bardzo wyróżnia się z tłumu ale czuł, że dostrzega więcej w otaczającym go świecie, przywiązuje uwagę do szczegółów, nie pociągają go materialne dobra, wiedział jedno, że jest inny. Postanowił zapomnieć o jedzeniu i udać się dalej spać, tym razem w wygodniejszej pozycji.
Wstał bardzo wczesnym rankiem i szybko podjął decyzję by zmyć z siebie brud poprzedniego dnia. Po krótkim prysznicu, chciał znów usiąść i spróbować napisać kolejną opowieść. Niestety nie miał żadnego pomysłu. Natchnienie przedwczorajszego wieczora odeszło w zapomnienie. Ubrał się ciepło w zimowe ubrania, ponieważ za oknem sypał śnieg i wyszedł na zewnątrz. Nie korzystał z żadnych środków komunikacji więc droga do centrum miasta zajmowała mu około godziny. Miał wiele czasu dla siebie, swojej wyobraźni i na szukanie kolejnych pomysłów w zakamarkach swojego umysłu. Nie mógł odnaleźć w rzeczywistości niczego na tyle ciekawego i dostarczającego tylu emocji co jego fikcja, niczego co stałoby się przełomowym tematem. Dotarło do niego, że znów skupił się na swoich myślach i nie zauważył, że znajduje się na alejce pełnej sklepów. Wstąpił do najbliższej piekarni. Pierwsze co przykuło jego uwagę to zasmucona twarz starszej, pracującej w tym miejscu kobiety, lekko opuchnięte i zaczerwienione oczy wskazywały na niewyspanie lub wcześniejszy płacz. Kolejne scenariusze wydarzeń wypełniły jego twórczy umysł. Z zamyślenia wyrwał go przygnębiony, zachrypnięty głos sprzedawczyni:
- W czym mogę pomóc? – Anthony nic nie odpowiedział, tylko wskazał ręką bochenek chleba. Kobieta podała mu cenę i wręczyła zakup, kiedy otrzymała zapłatę. Mężczyzna wyszedł z ogrzewanego pomieszczenia na zewnątrz, śnieg ciągle sypał, termometr przyklejony do szyby wskazywał ujemną temperaturę wyjaśniającą przeraźliwy chłód. Niewielu ludzi znajdowało się teraz na ulicy. Większość jeśli już musiała się gdzieś znaleźć korzystała z samochodów lub najzwyczajniej nie ruszała się z domów. Nagle pisarz usłyszał krzyk kobiety :
- Ratunku ! Pomocy! On chce skakać! – Anthony szybkim krokiem udał się w tamtym kierunku. Widać było jak zbiera się tam grupka ludzi. „Oni tacy są” – pomyślał - „Samobójca – ogromna sensacja dla tłumu, przecież nie codziennie w ich nudnym życiu widzą takie rzeczy”. Uniósł wzrok ku górze w idealnym momencie, ujrzał krok tego człowieka w pustą przestrzeń, szybki moment cichego spadania i jego krwawy koniec. ”Co czuł?” – to pytanie nurtowało pisarza w takich momentach, chciałby jakoś przelać to zdarzenie na papier, stworzyć historię, ale jak ma oddać wszystkie emocje nie wczuwając się w pełni rolę tego człowieka, jakiegokolwiek mordercy czy innej wykreowanej postaci. Olśniło go. Wiedział już czego mu brakuje. Musiał poznać te wszystkie emocje jakie zdarzyło mu się opisywać. Chciał to zrobić. Postanowił, że światło dzienne ujrzy tę jego najmroczniejszą część osobowości. Człowiek i tak już pozbawiony empatii uwalnia swoją najgorszą stronę, czy mogłoby być ciekawiej?
Dopiero wieczorem znalazł się w swoim domu, całą drogę rozpamiętywał dzisiejsze zdarzenia. Próbował odnaleźć odpowiedzi na nurtujące go pytania związane z kobietą w piekarni oraz człowiekiem, który odebrał sobie życie, miał ciągle przed oczyma obraz jego martwego ciała, okazało się ono takie inspirujące, piękna szkarłatna ciecz na idealnie białym śniegu, cudowny kontrast, po prostu wspaniały widok dla artysty. Anthony miał w głowie zarys opowieści ale wiedział, że nie będzie pełna, że jak każdej będzie jej czegoś brakować, chciał żeby była wyjątkowa, oryginalna, prawdziwa. Chciał się tym zająć jeszcze dziś. Zszedł do piwnicy, sprawdził wszystko i wiedział, że jest na to gotowy, przygotowywał się do czegoś takiego od dawna. Schował do kieszeni ściereczkę nasączoną środkiem odurzającym i wyszedł z domu, wyjątkowo postanowił użyć samochodu od lat stojącego w garażu. Ruszył nim w stronę stacji benzynowej na skraju lasu. Wiedział, że pewnie będzie musiał poczekać dlatego, że to miejsce jest dość odludne. Zaparkował i cierpliwie czekał. Nie spodziewał się jednak, że okazja przytrafi się tak szybko. Zauważył młodą dziewczynę w wieku około dwudziestu lat, udała się do łazienki. Natychmiast wyszedł i podszedł w kierunku jej samochodu. Na szczęście przyjechała sama. Kierował się w stronę drzwi toalety. Kiedy zaczęły się otwierać niemal od razu przyłożył zwilżony materiał do jej twarzy i zablokował dopływ powietrza z jej z ust ręką. Po chwili opadła bezwładnie. Dokładnie obszukał jej kurtkę i znalazł kluczyki. Dociągnął ciało do samochodu młodej brunetki, otworzył drzwi i ułożył ją na tylnym siedzeniu. Ruszył z powrotem na swoją posesję. Nieprzytomną dziewczynę ułożył i przywiązał do starego stołu po czym wrócił pieszo na stację by zabrać swój samochód. Nie chciał zostawiać śladów. Kiedy wrócił uznał, że to odpowiednia chwila żeby coś zjeść, ukroił sobie dwie kromki chleba i usiadł przy stole rozmyślając nad tym co zaraz miało się zdarzyć. Po skończonym posiłku gwałtownie wstał i udał się na dół. Dokładnie tak jak myślał, kobieta już nie spała, krzyczała całkiem głośno, płacząc i wołając o pomoc. Przewidział to, właśnie dlatego pomieszczenie jest dźwiękoszczelne, ktoś stojąc nawet krok od domu, co i tak jest mało prawdopodobne, nic by nie usłyszał.
- Kim ty jesteś ?! Jak się tu znalazłam ?! Uwolnij mnie ! – bezcelowo wykrzykiwała. „Chyba odniosę taki sam efekt kiedy ona nie będzie miała języka, prawda..?”- pomyślał Anthony śmiejąc się do siebie.
- Z czego się śmiejesz?! Wypuść mnie... Błagam.. – dalej próbowała. Mężczyzna z szerokim uśmiechem podszedł do stołu z narzędziami, wybrał ostry skalpel i zmierzał w kierunku płaczącej dziewczyny. „Panika, przerażenie, zdezorientowanie, rozpacz, tak łatwo czytać z niej emocje, są takie wyraziste, tak bardzo czuję jej lęk. Podoba mi się to, jestem przepełniony emocjami, które nie do końca umiem nazwać, są cudowne, chcę już naciąć jej nieskazitelną, bladoróżową skórę, zobaczyć krew spływającą po jej ciele, jestem taki niecierpliwy…”. Pisarz zbliżył się i niemal z chirurgiczną precyzją naciął prawą stronę jej twarzy, wzdłuż policzka aż do kącika ust. Wydobył się z niej przeraźliwy wrzask, chciała ruszyć głową, cokolwiek zrobić żeby się odsunąć, jednak nie mogła, jej ciało okazało się być całkowicie unieruchomione. Anthony’ego wypełniała satysfakcja, czuł taka dumę i chciał więcej, kochał to uczucie, widział malujący się na twarzy niewinnej istoty przed nim strach, smutek i ból, wszystko tak dokładnie, mógł ją przejrzeć jak książkę, właśnie, jak książkę. Mężczyzna palcami otworzył jej usta i szybkim ruchem narzędzia pozbawił ją języka. Ujął w dłoń odcięty mięsień i przez chwilę badał jego teksturę, po chwili jej jama ustna wypełniła się szkarłatną substancją. Wiedział, że brunetka dość szybko może się wykrwawić, więc jeśli chciał doświadczyć jej emocji musiał się pośpieszyć. Podszedł do tego samego stolika i chwycił piłę tarczową, następnie z wyraźnym zadowoleniem odpiłował jej rękę przy ramieniu. W jej oczach gasło życie, przestała się szarpać, instynkt przetrwania zniknął, teraz czekała, czekała na śmierć, widać było jak bardzo cierpi, jak bardzo chce umrzeć, już nie czuć bólu, nie czuć nic. Póki jeszcze jej serce biło Anthony wziął tasak i jednym ruchem odciął jej stopę. Wydała z siebie przerażający jęk i odeszła.. „To była piękna śmierć, ciałem zajmę się później, muszę bardzo szybko to opisać, pomysł na opowieści jest cudowny, oddam każdą pojedynczą emocję, połączę wątki, wykorzystam wydarzenia z dnia kiedy widziałem tamtego mężczyznę, to będzie arcydzieło w końcu idealne i tak skrajnie prawdziwe”. Pisał, wena, zapał i chęć do pracy go nie opuszczały. Tworzył swoje opowiadanie wiele dni, praktycznie bez przerwy. W dniu w którym skończył odebrał sobie życie. Któregoś dnia policja weszła do środka w sprawie zaginionej kobiety, wszystkie ślady prowadziły do tego domu, to co tam zastali odcisnęło piętno na psychice tych ludzi. Kiedy dom miał być sprzedany wiele z dzieł Anthony’ego trafiło na aukcję, później do księgarni. Co prawda dopisek „Oparte na faktach” nigdy nie jest brany na poważnie, może jednak kiedy następnym razem się na niego natkniesz to zadasz sobie pytanie „Czy na pewno?”.
 - Wiktoria Budzeń

2 komentarze: